Komentarze: 1
jeszcze rok temu bylam zupelnie innym czlowiekem... Bez bicia przyznam sie ze bylam zwykla gowniara. Niesamowite jest to ze wystarczyl rok (niektorzy potrzebuja na to cale zycie...) abym pewne sprawy dobrze przemyslala, a przede wszystkim je zrozumiala. Oczywiscie nie moge powiedziec ze juz bledow nie popelniam, bo popelniac bede je do konca mojej (mam nadzieje nielichej;) egzystencji... Ale teraz zupelnie inaczej rozpatruje pewne zagadnienia. Dluzej zastanawiam sie nad podjeciem jakiejkolwiek decyzji, a co najwazniejsze (co wpajano mi od rozpoczecia mojej edukacji) zrozumialam ze nauka jest PODSTAWA i kregoslupem naszego zycia.
To na naszej wiedzy i umiejetnosciach budujemy swoja przyszlosc. Opieramy sie na niej podczas rozwijania naszych talentow.
To nic ze pierd... od rzeczy.
Wazne ze to w koncu zrozumialam. Co nie znaczy ze bylam na tyle glupia zeby tego nie wiedziec. Po prostu jako buntowniczka, nie pozwolilam dopuscic do siebie takiej mysli. Bo wolalam sie upic z kumpelami. No i dlatego nie zaliczylam jednego roku i zamiast teraz chlubic sie mianem studentki psychologii (o czym zawsze marzylam...) siedzie w ostatniej klasie i wkuwam do maturki :)
Ale ta zmiana jak najbardziej mnie cieszy, bo cofajac sie ten rok wspomnieniami czuje do siebie obrzydzenie...
Co o tym myslicie? chodzi mi o ludzkie "przemiany"... czy czlowiek ma prawo naprawic swoje bledy i zaczac od nowa...? i czy ma szanse zerwac te metke, ktora zostala mu przyklejona ostatecznie jako zlego czlowieka...?
Bo ja tak bardzo tego pragne... Ale nie wiem czy warto, czy jest sens odbudowywac stusunki ktore juz tak naprawde nigdy nie beda takie same...